List do redakcji: „Mąż zdradził mnie z koleżanką na Wigilii firmowej! Jego 'wytłumaczenie' zabolało najbardziej…”
Zawsze myślałam, że święta to czas miłości, pojednania i rodzinnej bliskości. Tymczasem tamta Wigilia firmowa, na którą poszedł mój mąż, stała się początkiem końca naszego małżeństwa. Nie potrafię się otrząsnąć z tego, co wtedy usłyszałam, ale najgorsze było jego „wytłumaczenie”…
Byliśmy na dobrej drodze, czy tylko mi się wydawało?
Mam na imię Agnieszka, mam 39 lat, a z moim mężem Pawłem przeżyłam 9 lat w małżeństwie. Nie zawsze było idealnie – to mało powiedziane. Kłótnie, wzloty i upadki, ale zawsze wierzyłam, że damy radę. Gdy ostatnio zagroziłam rozwodem, wydawało się, że coś w nim pękło. Zgodził się na terapię, zaczął starać się bardziej, nawet czułam, że znowu się do siebie zbliżamy. Zaczęłam wierzyć, że miłość jednak zwycięży.
Dlatego niczego nie podejrzewałam, gdy zapowiedział, że idzie na Wigilię firmową. Przecież tyle się między nami zmieniło! Wrócił późno, lekko pijany, ale uznałam to za normalne po imprezie w pracy. Nie robiłam problemu – wręcz przeciwnie, pomogłam mu położyć się do łóżka.
Następnego dnia rano, przy śniadaniu, spadła na mnie bomba.
Zdrada z zemsty
Paweł powiedział mi, że zdradził mnie z koleżanką z pracy podczas tej Wigilii. Przyznał się, zanim zdążyłam cokolwiek zauważyć. Ale to, co dodał potem, zabolało mnie bardziej niż sama zdrada. Powiedział, że zrobił to… z zemsty.
„Przecież ty sama chciałaś mnie zostawić – tylko ci się odwdzięczyłem,” powiedział. Jego słowa sprawiły, że serce mi pękło. W jednej chwili zaprzepaścił wszystko, o co razem walczyliśmy przez ostatnie miesiące. Zamiast wziąć odpowiedzialność za swoje czyny, zrzucił całą winę na mnie!
Nie wiem, co dalej
W tamtej chwili kazałam mu się spakować i wyjść. Nie chciałam go widzieć. Byłam wściekła, zraniona i przerażona. Jak ktoś, kogo kochałam przez tyle lat, mógł coś takiego zrobić? Dlaczego uważał, że zdrada to sposób na rozwiązanie naszych problemów?
Teraz jestem sama i nie wiem, co robić. W głębi serca wciąż go kocham – to najtrudniejsze. Ale czy miłość wystarczy, by wybaczyć coś takiego? Czy warto dać mu drugą szansę, skoro sam zniszczył to, co odbudowaliśmy?
Proszę o radę, bo sama nie potrafię podjąć decyzji.
Z poważaniem,
Agnieszka
Odpowiedź redakcji: Jak poradzić sobie z bólem zdrady i co dalej?
Droga Pani Agnieszko,
Dziękujemy za zaufanie i podzielenie się tak trudną historią. Zdrada zawsze jest ciosem, ale w Pani przypadku dodatkowy ból przyniosło to, jak mąż uzasadnił swoje zachowanie. Zemsta zamiast dialogu? To nie tylko zdrada małżeństwa, ale też zdrada zaufania, na którym powinien opierać się związek.
Dlaczego jego „wytłumaczenie” boli najbardziej?
Słowa Pani męża pokazują, że nie tylko zadał ból, ale też próbował usprawiedliwić swoje czyny, zrzucając winę na Panią. To klasyczna manipulacja – próba odwrócenia sytuacji i pozbawienia Pani prawa do swoich emocji.
Odpowiedzialność za zdradę zawsze leży po stronie osoby, która się jej dopuściła. Niezależnie od trudności w związku, zdrada nigdy nie jest rozwiązaniem – wręcz przeciwnie, jest niszczycielska.
Czy wybaczenie jest możliwe?
To Pani musi zdecydować, czy jest gotowa dać mężowi kolejną szansę. Kilka kwestii, które warto przemyśleć:
- Czy mąż żałuje swoich czynów i jest gotowy podjąć pracę nad sobą?
- Czy jest Pani w stanie odbudować do niego zaufanie?
- Czy wybaczenie nie stanie się ciężarem dla Pani, jeśli poczucie krzywdy będzie zbyt silne?
Rozważ powrót do terapii, tym razem być może z innym specjalistą. Wsparcie osoby z zewnątrz pomoże Pani spojrzeć na sytuację bardziej obiektywnie.
Co, jeśli decyzja o rozstaniu będzie nieunikniona?
Jeśli nie widzi Pani szans na naprawienie relacji, pamiętaj, że zakończenie małżeństwa nie oznacza końca Pani szczęścia. Zasługuje Pani na szacunek i miłość – a przede wszystkim na poczucie bezpieczeństwa w związku. Warto otoczyć się wsparciem bliskich osób i skupić na odbudowie własnej siły.
Proszę dać sobie czas. Decyzja, którą podejmie Pani teraz, powinna wynikać z Pani potrzeb, a nie presji ze strony męża lub innych osób.
Życzymy Pani dużo siły w tej trudnej sytuacji. Proszę pamiętać, że nie jest Pani sama – wiele kobiet odnajduje w takich chwilach nowe, lepsze życie.
Z serdecznymi pozdrowieniami,
Redakcja
Drogie Czytelniczki i Czytelnicy, jeśli borykacie się z podobnymi dylematami lub innymi problemami, które chcielibyście podzielić się z nami, zachęcamy do napisania na adres [email protected]. Gwarantujemy pełną anonimowość i dyskrecję. Pamiętajcie, że dzielenie się swoimi uczuciami i doświadczeniami może być pierwszym krokiem do znalezienia odpowiedzi i wsparcia. Jesteśmy tu dla Was, by słuchać, doradzać i inspirować.