W noc z 29 na 30 listopada, gdy w Polsce obchodzimy andrzejki, przypominają się stare, często magiczne tradycje. Jedną z najciekawszych – dziś niemal zapomnianą – było wkładanie jabłka pod poduszkę, by we śnie ujrzeć swojego przyszłego męża. Ten subtelny, pełen symboliki rytuał praktykowały nasze babcie i prababcie z nadzieją na odpowiedź, którą przyniesie sen.
Dlaczego właśnie jabłko?
Jabłko to owoc pełen znaczeń. W kulturze ludowej symbolizowało miłość, płodność i obfitość, ale także pokusę i wiedzę – co czyniło je idealnym narzędziem wróżebnym. W listopadzie jabłka były łatwo dostępne, pachnące i trwałe, a ich naturalna uroda nadawała rytuałowi wyjątkowego uroku.
Jak wyglądał rytuał?
Dziewczyny wybierały piękne, zdrowe jabłko, myły je i w ciszy, z intencją poznania przyszłości, wkładały je pod poduszkę przed snem. Często towarzyszyła temu krótka modlitwa lub szeptana prośba o objawienie we śnie ukochanego. Wierzono, że noc andrzejkowa sprzyja kontaktom z "drugą stroną" – dlatego właśnie sny miały mieć wtedy szczególną moc.
Jak interpretowano sny?
Sen, w którym pojawiała się postać mężczyzny, był traktowany jako znak przyszłego męża. Jeśli postać była wyraźna – wróżyło to szybkie zamążpójście. Gdy we śnie nie pojawił się nikt, uznawano, że los dziewczyny jeszcze się nie zdecydował. Symboliczne były też inne elementy snu: np. jabłoń oznaczała dobrobyt, a ugryzione jabłko – przeszkody w miłości.
Zapomniana tradycja, która wraca
Choć rytuał z jabłkiem dziś nie jest powszechnie praktykowany, w dobie powrotu do slow life i słowiańskich korzeni, zyskuje na nowo zainteresowanie. To prosty i piękny sposób, by poczuć magię dawnych czasów – nawet jeśli nie traktujemy go dosłownie.