W Polsce wiele osób dziedziczy nieruchomości – po rodzicach, dziadkach czy innych bliskich. Choć formalnie sprzedaż takiego mieszkania nie różni się od każdej innej transakcji, jest jeden istotny szczegół, który może mocno utrudnić i opóźnić całą procedurę. Chodzi o zaświadczenie z urzędu skarbowego, bez którego nie da się sfinalizować sprzedaży. Ale już niedługo ten obowiązek może przejść do historii – a wszystko dzięki propozycji zespołu deregulacyjnego Rafała Brzoski.
📄 Jeden dokument, który może zablokować sprzedaż
Każdy, kto chce sprzedać nieruchomość odziedziczoną w spadku, musi dostarczyć notariuszowi zaświadczenie z urzędu skarbowego. Potwierdza ono, że podatek od spadków i darowizn został zapłacony, został z niego zwolniony lub zobowiązanie wygasło z innych przyczyn.
Brzmi jak formalność? W praktyce ten wymóg może:
-
znacznie wydłużyć proces sprzedaży,
-
wymagać wizyty w urzędzie,
-
a nawet zaangażowania pełnomocników, jeśli spadkobiercy mieszkają daleko lub za granicą.
🧾 Co komplikuje całą procedurę?
-
Obowiązek dotyczy wszystkich współwłaścicieli – a tych często jest kilku lub kilkunastu.
-
Każdy musi samodzielnie złożyć wniosek do urzędu skarbowego właściwego dla położenia nieruchomości.
-
Brakuje uniwersalnego formularza – trzeba go pobierać indywidualnie z lokalnego urzędu.
-
Trzeba dołączyć dowód opłaty skarbowej (17 zł), a w urzędach nie ma kas, więc wiele osób musi wracać z dokumentami później.
-
Zaświadczenie nie jest wydawane od ręki – czas oczekiwania to często kilka dni lub dłużej.
-
Odbiór możliwy tylko osobiście lub przez pełnomocnika, ewentualnie pocztą.
W efekcie, coś co powinno zająć kilka dni, może trwać tygodniami, a w międzyczasie potencjalny kupujący... może się rozmyślić.
🔧 Jest pomysł, by to zmienić
Zespół deregulacyjny kierowany przez Rafała Brzoskę zaproponował konkretne ułatwienie. Chce, by najbliżsi członkowie rodziny, którzy są ustawowo zwolnieni z podatku, nie musieli już dostarczać tego zaświadczenia.
Dlaczego? Bo:
-
Notariusz i tak ma dostęp do informacji o zwolnieniu z podatku – widnieje to w akcie notarialnym.
-
Urząd skarbowy jest o tym informowany automatycznie przez system notarialny.
Skoro więc wszystkie instytucje mają dostęp do tych samych danych, nie ma potrzeby, by spadkobierca osobiście dostarczał dokument potwierdzający coś, co urzędy już wiedzą.
✅ Kto skorzysta na tej zmianie?
Proponowane rozwiązanie obejmie tylko osoby zwolnione z podatku, czyli najbliższą rodzinę – np. dzieci, małżonków, rodziców. W ich przypadku obowiązek dostarczania zaświadczenia miałby zostać zniesiony.
Ci, którzy podatek muszą zapłacić (np. dalsza rodzina lub osoby niespokrewnione), nadal będą musieli dokumentować uregulowanie należności wobec fiskusa.
📉 Co by to zmieniło w praktyce?
Jeśli projekt Brzoski zostanie przyjęty, możemy liczyć na:
-
krótszy czas sprzedaży nieruchomości,
-
mniej zbędnych formalności dla spadkobierców i notariuszy,
-
mniejsze obciążenie urzędów skarbowych,
-
łatwiejszy obrót nieruchomościami w ramach rodziny.
To zmiana, która nie wymaga rewolucji w systemie, a może znacznie uprościć życie tysiącom obywateli.
🕒 Czy to już pewne?
Na razie to propozycja, która trafiła do rządu. Nie wiadomo jeszcze, kiedy – i czy w ogóle – zmiana wejdzie w życie. Jednak temat jest szeroko dyskutowany, a sam projekt zyskał przychylność wielu środowisk – od notariuszy po organizacje obywatelskie.
📌 Podsumowanie – co musisz wiedzieć:
-
🏠 Sprzedaż nieruchomości po spadku wymaga zaświadczenia z urzędu skarbowego.
-
📋 Bez tego dokumentu notariusz nie może sporządzić aktu sprzedaży.
-
❗ Procedura zdobycia zaświadczenia jest czasochłonna i kłopotliwa – zwłaszcza przy wielu spadkobiercach.
-
🔧 Zespół Rafała Brzoski proponuje, by zwolnić najbliższych członków rodziny z tego obowiązku, jeśli są objęci zwolnieniem z podatku.
-
📈 Potencjalne korzyści: mniej biurokracji, szybsze transakcje, prostszy proces.
-
🗓️ Na razie to propozycja – warto śledzić dalsze losy projektu w rządzie.