Fani przez wiele miesięcy zadawali sobie pytanie: „Co się dzieje z Beatą Kozidrak?”. Wokalistka zniknęła z życia publicznego niemal z dnia na dzień. Dziś, po długiej walce z chorobą i miesiącach milczenia, w wywiadzie dla „Dzień dobry TVN”, artystka zdecydowała się opowiedzieć swoją historię — szczerze, bez patosu, ale z ogromną siłą. Jej powrót na scenę to coś więcej niż wznowienie koncertów. To osobiste zwycięstwo.
Problemy zdrowotne pojawiły się niespodziewanie
Podczas jubileuszowej trasy z okazji 45-lecia działalności scenicznej, Kozidrak zaczęła odczuwać silne bóle pleców i kręgosłupa. Jak sama przyznaje, początkowo sądziła, że to efekt noszenia przez lata szpilek lub kwestia genetyki. Jednak ból nie ustępował — wręcz przeciwnie. Mimo tego artystka zagrała trzy ostatnie koncerty, wspomagana silnymi lekami.
Dwa dni później trafiła do szpitala.
„Przejście z łóżka do toalety było dla mnie ogromnym wyzwaniem. Czułam, że to nie są żarty. Zrobiłam wszystkie badania i bałam się, jaka będzie diagnoza” — wyznała w poruszającym wywiadzie.
Diagnoza, która zmieniła wszystko
Diagnoza, którą usłyszała Beata Kozidrak, była natychmiastowa i druzgocąca — nowotwór. Mimo ogromnego stresu, nie zamknęła się w sobie. Wręcz przeciwnie — postanowiła potraktować publiczne wyznanie jako sposób na wsparcie innych. Jej zdaniem, choroby onkologiczne to nie wyrok, a wczesne wykrycie i leczenie dają realną szansę na powrót do zdrowia.
Ogromna rola bliskich
W walce z chorobą ogromne znaczenie miało wsparcie rodziny i partnera. Kozidrak mówi wprost, że ich obecność pomogła jej nie załamać się i dała siłę, by przetrwać najtrudniejsze chwile.
Szczególnie ważna była dla niej obecność córki Agaty, która w czasie leczenia matki oczekiwała narodzin syna Julka. Nowe życie w rodzinie dało Beacie dodatkową motywację do walki.
„Mój partner rozśmieszał mnie, kiedy było mi źle. Gdy opowiedziałam mu, że miałam moment, w którym mogłam odejść, odpowiedział: ‘Jeszcze cię nie chcieli w tym niebieskim chórze. Masz dla kogo śpiewać’”.
Pytanie, które bolało najbardziej
Podczas leczenia artystka zmagała się nie tylko z bólem fizycznym, ale i emocjonalnym. Obawa o przyszłość zawodową była dla niej ogromnym ciężarem. Choć nie usłyszała jednoznacznej odpowiedzi od lekarzy na pytanie, czy jeszcze zaśpiewa, to nie straciła nadziei. Właśnie wtedy zdecydowała, że zrobi wszystko, by wrócić na scenę — z determinacją i wiarą we własne siły.
Powrót po 9 miesiącach ciszy
Dziewięć miesięcy po diagnozie Beata Kozidrak wróciła do świata muzyki. Leczenie i czas spędzony z rodziną pomogły jej odzyskać siły — zarówno fizyczne, jak i emocjonalne.
Dziś z entuzjazmem mówi o nowych projektach i próbach z zespołem, które odbywają się w atmosferze, jakby żadna przerwa nigdy nie miała miejsca.
Odpowiedź na hejt i plotki
Wokalistka zdecydowała się na wywiad nie tylko po to, by podziękować fanom za cierpliwość, ale też by zdementować nieprawdziwe plotki, które krążyły w mediach. Jak przyznała, część komentarzy była dla niej krzywdząca.
„To jest dla mnie totalny odjazd, że niektórzy celebryci publicznie mówili nieprawdę o moim stanie zdrowia. Dlatego zdecydowałam się mówić otwarcie. Być może komuś to pomoże.”
„Teraz już nic nie muszę. Ja mogę”
Beata Kozidrak podkreśla, że choroba przewartościowała jej życie. Dziś skupia się na tym, co naprawdę ważne. Nie goni za popularnością. Ceni spokój, rodzinę i twórczość, która daje satysfakcję.
„To moje nowe motto. Już nic nie muszę. Ja mogę.”
Nowe muzyczne plany i nadzieja dla fanów
Powrót Beaty Kozidrak nie ogranicza się jedynie do koncertów – artystka pracuje także nad nowymi projektami muzycznymi. Już tej jesieni planowane jest wyjątkowe wydarzenie „House of Beata” we współpracy z zespołem Kamp.
Wokalistka z entuzjazmem mówi o próbach i przygotowaniach, podkreślając, że ten projekt to realizacja jej wieloletnich marzeń. Jak sama przyznaje – każda chwila spędzona na scenie i w studiu ma dla niej teraz szczególną wartość.
Źródło: wywiad Beaty Kozidrak w programie „Dzień dobry TVN” (emisja: 17 sierpnia 2025 r.)