✉️ List do redakcji
„To nie brak miłości nas dzieli. To brak wspólnego wyobrażenia, jak ta miłość ma wyglądać.”
Droga Redakcjo, jestem z moim partnerem od siedmiu lat. Mamy pięcioletnią córkę. Kochamy się, jesteśmy zgraną parą, przeżyliśmy wiele – od trudnych początków po budowę domu i wspólne wakacje z dzieckiem. Ale od ponad roku nad naszym związkiem wisi coś, co powoli nas rozkłada od środka.
On chce drugiego dziecka. Ja – nie.
I nie chodzi o to, że „może później” albo że „jeszcze się waham”. Ja naprawdę nie chcę już być w ciąży, nie chcę przechodzić tego wszystkiego jeszcze raz. Mam lęk, że nie dam rady fizycznie, psychicznie, emocjonalnie. Nasza córka była wcześniakiem, ja miałam depresję poporodową, byłam sama przez większość czasu. Teraz, kiedy zaczynam znów oddychać, on mówi: „To najlepszy czas na kolejne dziecko.”
Czuję się winna. Bo on nie mówi tego z egoizmu – mówi to z miłości. Mówi, że chciałby, żeby nasza córka miała rodzeństwo, że ma w sobie przestrzeń na jeszcze jedną miłość, że chce pełnej rodziny.
A ja? Mam tylko przestrzeń na jedno dziecko. I ogromny strach, że ta różnica rozsadzi nas jak granat.
Czy można kochać się i jednocześnie chcieć zupełnie innych rzeczy od życia? Co, jeśli każde „tak” dla niego będzie moim „nie” dla siebie?
Martyna
💬 Odpowiedź redakcji
Kiedy serca są razem, ale wizje rodziny się rozjeżdżają
Droga Martyno,
Twój list pokazuje jedną z najtrudniejszych prawd o dojrzałych związkach: czasem kochamy się głęboko, ale nie marzymy już o tym samym życiu.
To nie brak miłości. To konflikt potrzeb – fundamentalnych, długoterminowych, takich, których nie da się „przemilczeć” ani „jakoś dogadać”.
I dokładnie dlatego ten temat boli tak bardzo.
Dlaczego jego potrzeba jest tak silna?
Pragnienie dziecka to nie tylko chęć powiększenia rodziny. Dla wielu mężczyzn to:
-
dowód trwałości związku,
-
sposób na „pełne” ojcostwo,
-
marzenie o licznej rodzinie, której sam nie miał.
To nie oznacza, że jego potrzeba jest ważniejsza. Ale jest realna – i ma swoje emocjonalne źródła.
A Twoja odmowa – czy to egoizm?
Nie. To granica. I to bardzo ważna.
Twoje „nie” to nie zaprzeczenie miłości. To ochrona:
-
zdrowia,
-
psychicznej równowagi,
-
jakości życia Waszej już istniejącej rodziny.
Czasem „nie chcę kolejnego dziecka” oznacza „chcę być mamą w pełni – dla tego, które już mamy.”
Co dalej? 3 pytania, które musicie sobie zadać
1. Czy to dla niego warunek „bycia razem”?
Jeśli tak – warto o tym mówić wprost, nawet jeśli to bolesne. Lepiej znać granice niż żyć złudzeniem, że „to się jakoś rozwiąże”.
2. Czy Ty jesteś w stanie zmienić zdanie – bez poczucia krzywdy?
Jeśli nie – to też trzeba nazwać jasno. Nie każde poświęcenie jest wyrazem miłości. Czasem to początek milczącej frustracji.
3. Czy macie przestrzeń na terapię par?
Nie chodzi o zmianę zdania, ale o nauczenie się słuchania bez ataku i mówienia bez obrony. Czasem tylko ktoś z zewnątrz potrafi nazwać to, czego boimy się wypowiedzieć.
Czy miłość wystarczy, gdy marzenia są inne?
Czasem tak. Czasem nie.
Ale najgorsze, co można zrobić, to żyć „na pół głosu” – z poczuciem winy, z cichym żalem, z przemilczanym „dlaczego nie chcesz tego, co ja chcę”.
Największym dowodem miłości bywa nie zgoda, lecz szczerość.
I jeszcze jedno:
Miłość to nie zgoda na wszystko. To zgoda na to, by być przy sobie – nawet wtedy, gdy nie zgadzamy się na wszystko.
Z uważnością i wsparciem,
Redakcja
Drogie Czytelniczki i Czytelnicy, jeśli borykacie się z podobnymi dylematami lub innymi problemami, które chcielibyście podzielić się z nami, zachęcamy do napisania na adres [email protected]. Gwarantujemy pełną anonimowość i dyskrecję. Pamiętajcie, że dzielenie się swoimi uczuciami i doświadczeniami może być pierwszym krokiem do znalezienia odpowiedzi i wsparcia. Jesteśmy tu dla Was, by słuchać, doradzać i inspirować.