Samorządy właśnie powiedziały „dość”. Rządowy projekt zmian w systemie gospodarowania odpadami miał usprawnić cały mechanizm, lecz – jak twierdzą gminy – może przynieść więcej szkód niż korzyści. O co dokładnie chodzi?
Gminy ostro krytykują rządowy projekt
Związek Gmin Wiejskich RP wydał jednoznaczną opinię: projekt nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach jest nie do przyjęcia. Samorządy podkreślają, że od lat apelują o napisanie ustawy od nowa, bo obecne przepisy są zbyt nieprecyzyjne i utrudniają skuteczne działanie.
Zdaniem gmin rząd zamiast system naprawić — chce przerzucić odpowiedzialność i koszty na samorządy, a pośrednio na mieszkańców.
Najbardziej kontrowersyjny punkt: odpowiedzialność za odpady w blokach
Samorządy sprzeciwiają się temu, by gmina odpowiadała za infrastrukturę odpadową w budynkach wielolokalowych, do których nie ma żadnych praw majątkowych. ZGWRP ocenia to jako próbę przesunięcia odpowiedzialności z właścicieli budynków na gminy — i to bez żadnych narzędzi do zarządzania tymi miejscami.
PSZOK-i: potrzebne zmiany, ale nie takie
Kolejnym problemem są przepisy dotyczące punktów selektywnej zbiórki odpadów komunalnych. Gminy wskazują, że:
-
powinny móc same decydować, gdzie i na jakich zasadach funkcjonują PSZOK-i,
-
nie zgadzają się, by PSZOK-i — finansowane z opłat mieszkańców — zaczęły przyjmować odpady inne niż komunalne, czyli de facto prowadziły działalność odpłatną.
W ocenie samorządów doprowadziłoby to do chaosu i dodatkowych kosztów.
Zwolnienia i ulgi: „To nie jest system opieki społecznej”
Choć gminy popierają rozszerzenie zwolnień kompostownikowych na zabudowę inną niż jednorodzinna, ostro sprzeciwiają się:
-
wprowadzaniu ulg dla rodzinnych ogrodów działkowych i domków letniskowych,
-
oraz ulg o charakterze socjalnym, które nie mają związku z gospodarką odpadami.
Jak podkreśla ZGWRP — jeśli ktoś potrzebuje wsparcia, powinien je otrzymać z systemu pomocy społecznej, a nie z opłat za śmieci.
Metoda wagowa i ryzyko porzucania odpadów
Rząd chce wprowadzić system „płać za to, co wyrzucasz”, czyli opłaty zależne od masy odpadów. Samorządy ostrzegają, że:
-
projekt jest legislacyjnie niespójny (zamienne używanie pojęć „wytworzone” i „odebrane” odpady),
-
proponowany model może zachęcać do pozbywania się śmieci w miejscach niedozwolonych, by obniżyć rachunek.
Uszczelnienie systemu? Gminy mówią: za mało narzędzi
ZGWRP pozytywnie ocenił pomysł tzw. „deklaracji zerowych”, które mają ujawniać nieruchomości niezgłoszone do systemu, ale zaznacza:
-
dostęp do danych wodociągowo‑kanalizacyjnych jest niewystarczający na terenach wiejskich,
-
gminy potrzebują też dostępu do danych z opieki społecznej i oświaty, aby ustalać faktyczną liczbę mieszkańców.
Bez tego – podkreślają – nie da się skutecznie walczyć z nadużyciami.
Gminy chcą też jasnych zasad karania za brak segregacji
Samorządowcy apelują o:
-
ogólnokrajowe przepisy określające, kiedy wójt musi nałożyć opłatę podwyższoną,
-
standardowe kryteria oceny nieprawidłowej segregacji,
-
rezygnację z obowiązku szczegółowego regulowania tych zasad przez każdą gminę oddzielnie.
Ich zdaniem obecny projekt to przerzucanie odpowiedzialności na samorządy.
Projekt już wcześniej krytykowany
Negatywne opinie pojawiały się już wcześniej — projekt odrzuciła:
-
Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego,
-
Związek Miast Polskich.
Sygnał jest więc jednoznaczny: środowisko samorządowe uważa, że ustawa wymaga całkowitej przebudowy, nie kosmetycznych poprawek.
Co chce osiągnąć rząd?
Projekt przewiduje m.in.:
-
rozszerzenie systemu „płać za to, co wyrzucasz”,
-
zwiększenie uprawnień wójtów do kontroli deklaracji,
-
możliwość pobierania opłat stałych i zmiennych,
-
więcej PSZOK-ów i szerszy katalog odpadów, które mogą przyjmować,
-
dostęp gmin do danych o zużyciu wody.
Samorządy odpowiadają jednak jednym głosem: te zmiany nie rozwiązują problemów, a tworzą nowe.